wtorek, 1 kwietnia 2014

Ulotność Zerowa



.

Czy jest coś gorszego niżeli śmierć ? Życie, jeśli pragniesz umrzeć
   


                  Każdy w swoim życiu ma pewien moment, który potocznie nazywany jest dołkiem. Zazwyczaj wpadasz do tego cholernego padołu na tyłek, boleśnie obijając sobie kość ogonową i mimo, że mocno masujesz obolałe miejsce to ból nie ustaje, wręcz przeciwnie nasila się. Ból jest uciążliwy, kujący, wykańczający Cię moralnie od środka. Powolnie Cię zabija, tracisz godność we własnych oczach,  usta pokryte są uśmiechem, który jest obłudny  jak nigdy dotąd. Wszyscy dookoła myślą, że wszystko jest jak w najlepszym porządku, że jesteś spełniona, bo przecież masz wymarzoną kiedyś przez siebie prace w wielkiej korporacji. Wszystko jest jak we śnie, jesteś milionowym obywatelem Polski, tysięcznym obywatelem Bełchatowa, nikt Cię nie zna, nie jesteś rozpoznawalna, jesteś przeciętną Polką,  nikt więc nie zauważy tego co niewątpliwie opętało Twoją duszę.
                                                                      
                   Czujesz się nikomu nie potrzebna, chociaż możesz mieć wszystko, bo to właśnie wszystko masz na wyciągnięcie ręki. Masz dom na jednym z nowych osiedli, masz balkon i ładne wiszące na nim kwiatki. Nie masz chłopaka, nie lubisz też jedno nocnych przygód co nie oznacza, że nie lubisz seksu, bo go lubisz. Myślisz jednak, że akt ten jest wyrazem uczucia, spełnienia, pożądania którego Tobie niewątpliwie ostatnio brakuje. Ostatnio kochałaś się z nim, lecz On okazał się kompletnym kretynem, egoistą, facetem którego kochałaś nad życie, nadal kochasz. Nie wyobrażasz sobie dalszej egzystencji bez niego.

                   Nie wiedziałaś, że mężczyzna taki jak on, jest zdolny do czynu który Cię złamał, byłaś jak ogromne lustro które zostało rzucone na wielki betonowy taras. Rozpadłaś się na milion drobnych kawałeczków, a każdy z nich zakończony był ostrą krawędzią która raniła wszystkich, raniła przede wszystkim piękno samego lustra.  Gdy już dowiedziałaś się o jego zdradzie nie dopuszczałaś do siebie tej wiadomości, wolałaś ją odrzucić, skomentować tekstem naiwnym, wolałaś powiedzieć, że to cholerna pomyłka, lecz gdy zobaczyłaś na własne oczy, to czego nie powinnaś była zobaczyć nigdy.

                 Pustka- to ona jest chyba Twoją największą przyjaciółka od kilku tygodni. Tygodni które trwały w Twoim mniemaniu co najmniej jak długie lata. Wszystko wykonywałaś machinalnie, wstawałaś rano, brałaś prysznic, szłaś do pracy, wracałaś, jadłaś, szłaś spać i tak każdego cholernego dnia. Dnia w którym każda minuta trwała jak wieczność. Zrozumiałaś wtedy, że trzeba to zakończyć, że masz dość tego wszystkiego co się dzieje w Twoim życiu, okazałaś się słaba, bo wolałaś śmiercią uciec od wszystkich otaczających Cię problemów.


                 Z szafki w łazience wzięłaś słoiczek z napisem ‘Ketonal’, z lodówki zabrałaś zimne Martini. Usiadłaś wygodnie na parapecie zanosząc się łzami. Bałaś się, bałaś się tego co nadejdzie, lecz to nie odejmowało Ci chęci do spełnienia swojego planu. Wysypałaś na rękę zawartość słoiczka, wsypałaś jednym ruchem do ust, przepijając Martini. Myślałaś, że śmierć przyjdzie szybko myliłaś się. Nadal siedziałaś na zimnym parapecie,  wpatrując się w ledwo żywy niedzielny Bełchatów. Dostrzegłaś przez okno wysokiego przystojnego mężczyznę, który i zauważył Ciebie, wtedy właśnie przyszła śmierć. Wpatrując się dalej w otchłań okna, poczułaś jak z nosa wypływa Ci brunatna ciecz zwana krwią, poczułaś w ustach jej cierpki smak. Poczułaś, że odpływasz i spadłaś z parapetu na zimne panele. Tak zakończyłaś swój żywot. 



__________________
Boje się tego bloga, z dziwnych dla mnie przyczyn, bo w sumie ich nie znam. Może powiem tak, towarzyszy mi teraz dziwne złudzenie odmienności. Czy to źle?

Blog ten ma być moim pożegnaniem z Wami, osobiście chciałabym, żeby tak było jak będzie? Los pokarze/

Jeśli macie do mnie jakiekolwiek pytania -> ASK

Chcecie porozmawiać na GG -> 46978795

PS. Zostawcie coś po sobie. Cokolwiek.

Wasza Anka.

12 komentarzy:

  1. Będę! Będę! Będę! *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko... Nie chciałam, żeby umarła, do tego w taki sposób....;/
    Płaczę, bo kończyć świetnego bloga.
    Czy będziesz coś jeszcze pisać? Nowego w sensie
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja już Ci mówiłam. To jest idealne. ♥
    Jak ja Ci zazdroszczę talentu!

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś czuję, że będzie to coś wyjątkowego, innego...Magię już czuję, wzruszenie również :) Nie chcę się z Tobą żegnać, ale chcę już czuć te łzy spływające po mojej bladej twarzy, gdy będę czytała dalszy ciąg...

    OdpowiedzUsuń
  5. Czuję, że będę tutaj płakać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Będę . Jejku czuję,że ta historia sprawi ,że z moich oczu polecą łzy. Właśnie takie opowiadania lubię najbardziej. Jeśli nie sprawiłoby Ci to problemu - mogłabym prosić o informowanie mnie o nowościach na asku lub na umieram-z-milosci.blogspot.com ?
    Buziaki
    lukrecja.

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam takie emocjonalne początki, ale to przykre, że chciała popełnić samobójstwo. :c

    OdpowiedzUsuń
  8. Na pewno będę, nawet jak nie będę komentować to będę czytać... To będzie coś czego jeszcze nie czytałam, czuję to.
    Pozdrawiam A.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku, jakoś mnie ta historia tak pozytywnie przeraża, choć nawet nie wiem, czy coś takiego istnieje... Ale będę. Postaram się być.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Wyjątkowo mnie wciągneło, bo przyznam sie szczerze, że nie czytam twoich innych blogów i tu zostaję, starsznie mi się podoba!
    Pozdrawiam J.

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja miałam dawno, dawno przed premierę :)
    Hmm teraz pytanie czy ona nie przeżyła, a opis emocji będzie 'pozaziemski'? czy jednak ten ktoś zza okna ją uratował? Nie wiem, ale będę z Tobą :*
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń