.
Czy jest coś gorszego niżeli śmierć ? Życie, jeśli
pragniesz umrzeć
Każdy w swoim życiu
ma pewien moment, który potocznie nazywany jest dołkiem. Zazwyczaj wpadasz do
tego cholernego padołu na tyłek, boleśnie obijając sobie kość ogonową i mimo,
że mocno masujesz obolałe miejsce to ból nie ustaje, wręcz przeciwnie nasila się.
Ból jest uciążliwy, kujący, wykańczający Cię moralnie od środka. Powolnie Cię
zabija, tracisz godność we własnych oczach,
usta pokryte są uśmiechem, który jest obłudny jak nigdy dotąd. Wszyscy dookoła myślą, że
wszystko jest jak w najlepszym porządku, że jesteś spełniona, bo przecież masz
wymarzoną kiedyś przez siebie prace w wielkiej korporacji. Wszystko jest jak we
śnie, jesteś milionowym obywatelem Polski, tysięcznym obywatelem Bełchatowa,
nikt Cię nie zna, nie jesteś rozpoznawalna, jesteś przeciętną Polką, nikt więc nie zauważy tego co niewątpliwie
opętało Twoją duszę.
Czujesz się nikomu nie potrzebna, chociaż możesz mieć
wszystko, bo to właśnie wszystko masz na wyciągnięcie ręki. Masz dom na jednym
z nowych osiedli, masz balkon i ładne wiszące na nim kwiatki. Nie masz
chłopaka, nie lubisz też jedno nocnych przygód co nie oznacza, że nie lubisz
seksu, bo go lubisz. Myślisz jednak, że akt ten jest wyrazem uczucia,
spełnienia, pożądania którego Tobie niewątpliwie ostatnio brakuje. Ostatnio
kochałaś się z nim, lecz On okazał się kompletnym kretynem, egoistą, facetem
którego kochałaś nad życie, nadal kochasz. Nie wyobrażasz sobie dalszej
egzystencji bez niego.
Nie wiedziałaś, że mężczyzna taki jak on, jest zdolny do
czynu który Cię złamał, byłaś jak ogromne lustro które zostało rzucone na
wielki betonowy taras. Rozpadłaś się na milion drobnych kawałeczków, a każdy z
nich zakończony był ostrą krawędzią która raniła wszystkich, raniła przede
wszystkim piękno samego lustra. Gdy już
dowiedziałaś się o jego zdradzie nie dopuszczałaś do siebie tej wiadomości,
wolałaś ją odrzucić, skomentować tekstem naiwnym, wolałaś powiedzieć, że to
cholerna pomyłka, lecz gdy zobaczyłaś na własne oczy, to czego nie powinnaś
była zobaczyć nigdy.
Pustka- to ona jest chyba Twoją największą przyjaciółka od
kilku tygodni. Tygodni które trwały w Twoim mniemaniu co najmniej jak długie
lata. Wszystko wykonywałaś machinalnie, wstawałaś rano, brałaś prysznic, szłaś
do pracy, wracałaś, jadłaś, szłaś spać i tak każdego cholernego dnia. Dnia w
którym każda minuta trwała jak wieczność. Zrozumiałaś wtedy, że trzeba to
zakończyć, że masz dość tego wszystkiego co się dzieje w Twoim życiu, okazałaś
się słaba, bo wolałaś śmiercią uciec od wszystkich otaczających Cię problemów.
Z szafki w łazience wzięłaś słoiczek z napisem ‘Ketonal’, z
lodówki zabrałaś zimne Martini. Usiadłaś wygodnie na parapecie zanosząc się
łzami. Bałaś się, bałaś się tego co nadejdzie, lecz to nie odejmowało Ci chęci
do spełnienia swojego planu. Wysypałaś na rękę zawartość słoiczka, wsypałaś
jednym ruchem do ust, przepijając Martini. Myślałaś, że śmierć przyjdzie szybko
myliłaś się. Nadal siedziałaś na zimnym parapecie, wpatrując się w ledwo żywy niedzielny
Bełchatów. Dostrzegłaś przez okno wysokiego przystojnego mężczyznę, który i
zauważył Ciebie, wtedy właśnie przyszła śmierć. Wpatrując się dalej w otchłań
okna, poczułaś jak z nosa wypływa Ci brunatna ciecz zwana krwią, poczułaś w
ustach jej cierpki smak. Poczułaś, że odpływasz i spadłaś z parapetu na zimne
panele. Tak zakończyłaś swój żywot.
__________________
Boje się tego bloga, z dziwnych dla mnie przyczyn, bo w sumie ich nie znam. Może powiem tak, towarzyszy mi teraz dziwne złudzenie odmienności. Czy to źle?
Blog ten ma być moim pożegnaniem z Wami, osobiście chciałabym, żeby tak było jak będzie? Los pokarze/
Jeśli macie do mnie jakiekolwiek pytania -> ASK
Chcecie porozmawiać na GG -> 46978795
PS. Zostawcie coś po sobie. Cokolwiek.
Wasza Anka.
PS. Zostawcie coś po sobie. Cokolwiek.
Wasza Anka.
Będę! Będę! Będę! *.*
OdpowiedzUsuńO matko... Nie chciałam, żeby umarła, do tego w taki sposób....;/
OdpowiedzUsuńPłaczę, bo kończyć świetnego bloga.
Czy będziesz coś jeszcze pisać? Nowego w sensie
Pozdrawiam
Świetny :)
OdpowiedzUsuńJa już Ci mówiłam. To jest idealne. ♥
OdpowiedzUsuńJak ja Ci zazdroszczę talentu!
Coś czuję, że będzie to coś wyjątkowego, innego...Magię już czuję, wzruszenie również :) Nie chcę się z Tobą żegnać, ale chcę już czuć te łzy spływające po mojej bladej twarzy, gdy będę czytała dalszy ciąg...
OdpowiedzUsuńCzuję, że będę tutaj płakać.
OdpowiedzUsuńBędę . Jejku czuję,że ta historia sprawi ,że z moich oczu polecą łzy. Właśnie takie opowiadania lubię najbardziej. Jeśli nie sprawiłoby Ci to problemu - mogłabym prosić o informowanie mnie o nowościach na asku lub na umieram-z-milosci.blogspot.com ?
OdpowiedzUsuńBuziaki
lukrecja.
Uwielbiam takie emocjonalne początki, ale to przykre, że chciała popełnić samobójstwo. :c
OdpowiedzUsuńNa pewno będę, nawet jak nie będę komentować to będę czytać... To będzie coś czego jeszcze nie czytałam, czuję to.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam A.
Jejku, jakoś mnie ta historia tak pozytywnie przeraża, choć nawet nie wiem, czy coś takiego istnieje... Ale będę. Postaram się być.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Wyjątkowo mnie wciągneło, bo przyznam sie szczerze, że nie czytam twoich innych blogów i tu zostaję, starsznie mi się podoba!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam J.
A ja miałam dawno, dawno przed premierę :)
OdpowiedzUsuńHmm teraz pytanie czy ona nie przeżyła, a opis emocji będzie 'pozaziemski'? czy jednak ten ktoś zza okna ją uratował? Nie wiem, ale będę z Tobą :*
Pozdrawiam :)