tag:blogger.com,1999:blog-46107117852201876952024-03-13T00:22:59.974-07:00Ulotne SzczęścieAnniehttp://www.blogger.com/profile/14705286492075309891noreply@blogger.comBlogger7125tag:blogger.com,1999:blog-4610711785220187695.post-9418689722829318742014-05-25T00:55:00.001-07:002014-05-25T00:55:48.532-07:00Ulotność Piąta-Ostatnia<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "Segoe Script","sans-serif";"><br /></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "Segoe Script","sans-serif";">Nic, naprawdę
nic, nie pomoże jeśli Ty nie pomożesz
dziś miłości.<o:p></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "Segoe Script","sans-serif";"><br /></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Idziecie w nieznane, dalej
trzymasz się kurczowo jego muskularnej siły, a długie ramiona Michała nie
wypuszczają Cię z objęć. Nie boicie się, że chłopak będzie musiał ponieść
konsekwencje swoich czynów, przecież niemalże siłą wyrwał Cię z sideł
obskurnego szpitala. Nie myślałaś, że w takich warunkach spotkasz tą jedną
osobę którą pokochasz całym swoim sercem, że jesteś w stanie pokochać kogoś tak
mocno jak kiedyś kochałaś Igora, zdaje Ci się nawet, że Michała pokochałaś
jeszcze mocniej. Pokochałaś, choć sama nie masz serca. Udajecie się do samochodu, zatapiasz się w
białym skórzanym fotelu opierając głowę o czystą szybę, Michał patrzy na Ciebie wyczekując jakiegoś
słowa czegokolwiek. Wyciągasz rękę i włączasz radio, po chwili w całym aucie
rozbrzmiewają się największe rockowe kawałki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wiesz Michale, opowiem Ci czemu
się znalazłam w tym miejscu, pełnych szalonych ludzi. W liceum poznałam chłopaka,
którego kochałam nad życie miał na imię Igor.
Kiedy zaczęliśmy ze sobą być miałam 16 lat, teraz mam 25. Spędziłam z
nim 9 lat życia, i jeden rok który doprowadził mnie do ruiny- siatkarz siedzi z
pełnym napięcia wzrokiem, patrzy na każdy minimetr Twojej twarzy- Po jakiś 5 latach, może nawet wcześniej nie
pamiętam już dokładnie coś zaczęło się psuć. Nie wracał na noce do domu, zaczął
być inny oschły. Dowiedziałam się zupełnie przypadkiem, że miał kogoś innego,
gdy mu o tym powiedziałam zaczął być jeszcze bardziej innym człowiekiem,
zmieniał się na moich oczach niczym bazyliszek, a ja nic nie mogłam zrobić, bo
tak bardzo go kochałam. Jednak nadszedł pewien dzień, w którym mnie znalazłeś.
Igor przyszedł po pracy i zakomunikował mi, że odchodzi bo jego dziewczyna jest
w ciąży i musi się zaopiekować nią i
dzieckiem. Załamałam się, poszłam do pracy i jak z niej wracałam uznałam, ze nie mam po co
żyć, bo nie mam dla kogo. Rodzice dawno nie interesowali się moim życiem i
losem, Igora kochałam najbardziej na
świecie jak nikogo innego. Nie umiałam żyć bez niego.- mówisz płacząc już jak
mała dziewczynka, nawet nie zauważyłaś kiedy Michał odpalił samochód i
znaleźliście się nad pięknym jeziorem mieniącym się milionem barw widzisz
zachodzące słońce które nadaje magiczny polot temu miejscu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nic nie może wiecznie trwać, może
ten u góry który pociąga za odpowiednie sznurki nadając Twojemu życiu jako taki
sens i ład miał jakiś cel w tym, że nie pozwolił Ci odejść z tego Ziemskiego
pierdzielnika. W duchu dziękujesz mu za to, że na Twojej drodze postawił Ci
Michała, ucieleśnienie Twoich ostatnich marzeń i ideału mężczyzny. Nie wiesz
właściwie czemu on się tak Tobą opiekował, czemu przyjeżdżał niemal dzień w
dzień . Wychodzisz z samochodu czujesz żarzące słońce które paliło Twoją bladą
skórę na ramionach, prostujesz nogi i czujesz się jak w niebie. Niemal biegnąc wpadasz z wielkim hukiem do
zimnego jeziora, woda muska Twoją skórę powodując gęsią skórkę. Jest Ci
przyjemne dobrze, z tyłu swojego ciała słyszysz męski śmiech Michała, śmieje
się widząc Cię taką radosną beztroską. Zdajesz sobie wtedy sprawę, że <b>szczęście jest cholernie ulotne</b>. Bo
kiedyś też byłaś na pozór szczęśliwa, a szczęście pękło jak bańka mydlana zostawiając
Ci szramy na sercu i ból tak wielki jak tornado niszczące wszystko co ma na
drodze. Nigdy nie pomyślałaś, że dzięki
Michałowi wyjdziesz z tego dołka w którym się znajdowałaś. Uświadamiasz sobie,
to że nie ważna już jest przeszłość, ważne jest to co się dzieje tu i teraz.
Trzeba nie myśleć o tym jak zranił Cię Igor, musisz myśleć ile szczęścia może
dać Ci Misiek. Nie wolno Ci myśleć o
złych aspektach życia, musisz myśleć o samych pozytywach. Nawet w małych,
prostych rzeczach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Kiedy zapada już zmrok, a wy
znajdujecie się w michałowym mieszkaniu siedząc na wygodnej sofie tępo wpatrując
się w banalny film emitowany przez telewizję polską przysuwasz się jak najbliżej
siatkarza przytulając się do niego z całych sił. Początkowo onieśmielony i może
nawet po części zmieszany Michał nie wiedział co zrobić, jednak odwzajemnił to
zbliżenie. –Bardzo Cię kocham- mówisz wtulając się w tors chłopaka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="text-indent: 35.4pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="text-indent: 35.4pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">_______________________________________</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="text-indent: 35.4pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="text-indent: 35.4pt;">Dziękuję.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Pozdrawiam Anka.</div>
Anniehttp://www.blogger.com/profile/14705286492075309891noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-4610711785220187695.post-20877168395483105902014-05-14T13:38:00.000-07:002014-05-14T13:42:51.165-07:00Ulotność Czwarta<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<b><i><span style="font-family: "Segoe Script","sans-serif";"><br /></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<b><i><span style="font-family: "Segoe Script","sans-serif";"><br /></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<b><i><span style="font-family: "Segoe Script","sans-serif";">Będę
Cię kochać do końca życia. A jeżeli jest coś potem, będę Cię kochać także po
śmierci.<o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Uwolnij swoją duszę, niech
wypłynie z Twoich sinych ust powoli, nich unosi się ku górze, ku piedestałowi
niczym nieznośny dym, gęsty, powodujący, że brak Ci oddechu. Upadasz, po raz
kolejny Twoje ciało z hukiem ląduje na zimnej podłodze i z nosa wypływa cierpka
krew, Tworząca drogi, drogi pełne wspomnień, bólu i tęsknoty. Pragnące miłości,
spokoju. Oddychasz coraz ciężej, płycej, by za moment złapać ten kujący
ostatni haust powietrza. Jak on smakuje? Czy czujesz, że właśnie nadeszła do
Ciebie tak bardzo upragniona śmierć? Czujesz się poniżona Kamilo, czujesz się
jak śmieć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Znów śmierć nie była Ci pisana,
okropna kostucha z zardzewiałą kosą nie zebrała swoich żniw. Starsza kobieta która sprząta po
pensjonariuszach zauważyła Twoją heroiczną próbę uniknięcia rzeczywistości, Jej
krzyk wypełnił przestrzeń, a echo odbijało się od pustych ścian. Moment później
sanitariusz ściskał Twoją żuchwę z całych sił tylko po to, byś mogła wypluć
wszystko to co połknęłaś. Twoje zamglone
nadal oczy i coraz cięższe powieki doprowadzały ich do szału. Omdlałą zabierają Cię do sali w której
jeszcze nie byłaś, przerażenie maluje się w Twoim wnętrzu, które z sekundy na
sekundę staje się coraz bardziej roztrzęsione. Fala gorąca oblewa Twoje wątłe
ciało. Zaczynasz krzyczeć, demony w Ciebie wstępują, a może to prawdziwe
oblicze które zawsze w Tobie drzemało i dzięki temu miejscu wybudziło się z
cholernego letargu. Wyrywasz się chuderlawym mężczyzną, miotasz się sama we
własnym ciele, piszczysz nie wiesz co się z Tobą dzieje. Nawet nie wiesz kiedy jakaś pulchna kobieta
wbija Ci ostrą strzykawkę w szyję po której odpływasz. Jesteś w innej
rzeczywistości.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Budzisz się przywiązana szerokimi
skórzanymi pasami do łóżka. Zalana potem, przydługawa już grzywka przykleja się
do Twojego czoła, czujesz suchość w
gardle niczym gdybyś była sama na środku najgorętszej pustyni. Przymykasz
powieki widzisz jego roześmianą twarz, ogniki tańczące w szaro-lazurowych
oczach, młodzieńczy zarost i nonszalancko ułożone włosy. Znów krzyczysz, znów
nie możesz wybaczyć sobie, że tak dotkliwie go skrzywdziłaś, krzyczysz lecz
znów nikt nie słyszy Twoich lamentów, Twoich pragnień wyciszonych przez grube
mury maleńkiej pranej sali. Szarpiesz
się, obcierasz kościste nadgarstki które potwornie Cię pieką, rozgrzane do
czerwoności, słone łzy niczym ostre szkła wypływają z pod Twoich powiek. Po
chwili znów wbiegają kolejni lekarze wbijając Ci w okolice żeber kolejne
strzykawki wypełnione żółtawą substancją niewiadomego pochodzenia które
doszczętnie Cię ogłupiają i wprowadzają w dziwny stan, w stan w którym masz
ochotę udławić się własnym językiem, udusić własnymi myślami. Nie wiesz ile leżysz wtapiając się w brudne
ściany, nie wiesz ile razy dostałaś w żyłę, nie wiesz nic. <o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 18.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 18.0pt; line-height: 115%;">~~~<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Trenujesz, nie jeździsz do niej któryś to już dzień z kolei. Do Twojego
życia, wcześniej tak szarego, później zaś tak kolorowego dzięki tej dziewczynie
wkradła się monotonia. Czemu właściwie ją tak potraktowałeś? Nie dałeś się
otworzyć, musiała mieć naprawdę spaprane życie, że chciała je stracić. Nigdy
nie pomyślałbyś, że ktoś jest zdolny do tego, żeby popełnić samobójstwo, że ma
na tyle odwagi i wewnętrznej siły. Nie
wiesz jaką przeszłość skrywa ta malutka dziewczyna. Lubisz wpatrywać się w jej
brunatne niczym ropa naftowa oczy, ciemne włosy przypominające Ci układem
najpiękniejsze morskie fale, wątłe Ciało, które nie porusza się po ziemi lecz
płynie, smukłe palce, zadarty nosek który chowa się w Twojej klatce piersiowej
w momencie gdy przytulasz ją tak mocno, by czuła Twoje ciepło przez długie godziny
waszej nieobecności. Michale tak bardzo ją kochasz, a mimo wszystko tak bardzo
ją zraniłeś. Kilka dni później,
dokładnie 7 dostajesz telefon z ośrodka
w którym przebywa Twój Anioł, dowiedziałeś się, że próbowała się zabić, zabić z
Twojego powodu. Fala gorąca oblewa Twoje ciało, wbiegasz do szatni, bo nie
wiesz co masz zrobić, jesteś w amoku, nie myślisz racjonalniej. Ba! W ogóle nie
myślisz, bezwładnie osuwasz się po ścianie, zatapiasz zatroskaną twarz w
potężnych drżących dłoniach i cicho łkasz. Nie wiesz co masz robić, podrywasz
się szybko na równe nogi i nie zważając na przepisy jedziesz do szpitala.
Widzisz przez ogromną szybę jak dziewczyna się miota, jak krzyczy, jak woła,
jak pragnie by ktoś ulżył jej cierpieniu. Jej heroiczny, a zarazem błagalny
krzyk słyszysz w najmniejszym zakamarku swojej duszy, echo jej głosu dudni
ospale po Twoim umyśle. Mijają godziny, a lekarze wbijają w jej drobne ciało
kolejne dawki leku który ma jej pomóc, ma jej pomóc, a nie pomaga sprawia, że
cierpi coraz bardziej. Siedzisz na szpitalnym krześle nic nie mogąc zrobić,
patrzysz jak przez palce ucieka Ci szczęście. Mija kilka dni, kolejnych kilka
ślamazarnie płynących dni, będących zardzewiałymi gwoźdźmi do Twojej
klaustrofobicznej trumny. Siedzisz stale i niezmiennie w tym samym miejscu
popijając hektolitry zimnej lury. <br />
<br />
-Może Pan już do niej wejść, Pani Kamila czuje się już o niebo lepiej- zapewnia
Cię ten durny lekarz, który swoim bezpodstawnym ględzeniem ogłupiał ją jeszcze
bardziej- Dziękuję- mówisz cicho i na nogach niczym z waty przekraczasz próg do
parnego pomieszczenia. Nie wiesz jak masz się zachować, co powiedzieć, jedynym
zmysłem jaki Cię kieruje jest miłość… Chcesz zatopić usta w jej lekko drżących,
chcesz dotknąć aksamitnych włosów, przejechać opuszkiem palca po sinych
żebrach, chcesz zabrać jej cierpienia. Chcesz być przy niej, być z nią. Patrzy
na Ciebie zamglonymi oczyma, przepełnionych bólem i strachem. Siada lekko na
łóżku, dłonią pociera obolałe nadgarstki.<o:p></o:p></i></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Zabierz mnie stąd
Michał, błagam- mówi, wpadając w Twoje ramiona spragnione jej ciała. Słyszysz
jej głos pierwszy raz, pierwszy raz słyszysz jej lament skierowany tylko i
wyłącznie do Ciebie. Bierzesz ją na ręce, ona swoimi obolałymi oplata Twoją
szyje. Wychodzisz z nią na korytarz. Za
plecami słyszysz krzyk ordynatora i groźby, że nie możesz tego zrobić, że ona
potrzebuje pomocy. Wiesz jedno, miłość jest najlepszym lekarstwem. Nie
pozwolisz na to by była w tym obskurnym miejscu kolejną minutę.</i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>____________________________________</i></div>
<div class="MsoNormal">
Za ten rozdział dziękuje serdecznie jednej osobie, dzięki której go napisałam -> Imperfecta chwała Ci za każde miłe słowo i każde wsparcie. Jesteś nieoceniona.<br /><br />Nie wiem czy to widać ale jest to pierwszy niewymuszony i napisany z potrzeby chwili rozdział.<br />
<br />
W poniedziałek epilog.<br />
<br />
Jak Wam się to wszystko podoba ( Mnie nie bardzo)<br />
<br />
Serdecznie zapraszam na blogi innej świetnej blogerki -> <a href="http://www.slaad-nadziei.blogspot.com/" target="_blank">Arancione</a><br />
<br />
Jeśli macie do mnie jakieś pytania -> <a href="http://ask.fm/Anka_Sovia" target="_blank">ASK</a><br />
<br />
Czas żegnać się z blogspotem.<br />
<br />
Pozdrawiam Anka </div>
Anniehttp://www.blogger.com/profile/14705286492075309891noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-4610711785220187695.post-84653071184229932612014-05-12T08:56:00.001-07:002014-05-12T09:20:27.985-07:00Ulotność Trzecia<br />
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<b><i><span style="font-family: 'Segoe Script', sans-serif; font-size: 10.5pt; line-height: 115%;">'Ci,
których kochamy nie umierają nigdy, bo miłość, to nieśmiertelność'</span></i><span style="font-family: "Segoe Script","sans-serif"; font-size: 10.5pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Czego oczekujemy w życiu?
Miłości? Pieniędzy? Spełnienia? Czego oczekują ludzie, czego oczekujesz Ty?
Całe Twoje dzieciństwo i wczesna młodość były pasmem porażek i cierpienia z
którym spotykałaś się każdego dnia. Czemu właściwie tak nienawidzisz samej
siebie? Nie wiesz tego do końca, to chyba Twoi rodzice spowodowali to, że
zamknęłaś się w sobie. Szukałaś siebie w wielu aspektach życia, nie byłaś
wspierana przez tych którzy wspierać Cię powinni. Miałaś jedną przyjaciółkę,
nadal ją masz niemniej jednak straciłaś ją, bo dokonałaś złych wyborów i na
własne życzenie odeszłaś, wiesz jedno, że gdybyś do niej zadzwoniła to Anka
była by tuż obok, wyciągając Cię za dłoń z tego bagna.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nadal jesteś w tym obskurnym
ośrodku otoczona chmarą ludzi innych od Ciebie, ludzi u których gołym okiem
widać, że są inni od Ciebie. Macie jednak coś wspólnego. Wszyscy jesteście niekochani,
bowiem ich też nikt nie kochał, bo gdyby tak było nie byli by tutaj zamknięci
pod kluczem, w tych czterech ścianach, tylko byli by ze swoją rodziną. Przymykasz
powieki w głowie szumią najpiękniejsze ballady, teraz dopiero rozumiesz ich
sens. Rozumiesz każde słowo tych najpiękniejszych piosenek. Wyobrażasz sobie,
że leżysz na łące, młoda, zielona trawa drapie Cię w nagie ramiona, sukienka
podwinęła Ci się na plecach, zimny wiatr rozwiewa Twoje włosy, a ciepłe słońce
ogrzewa pulchne policzki. Jesteś sama, kompletnie sama mimo, że obok Ciebie
chodzą ludzie jednak masz wrażenie, że są oni w innej rzeczywistości, w innym
świecie niż Twój. Mimo tego czujesz się bardzo dobrze. Wręcz idealnie. Mimo, że dusza chce latać, to ciało ściąga Cię
na samo dno. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Kolejne dni są niemal takie same
jak wcześniejsze. Nie wiesz który jest dzień tygodnia, nie wiesz jaki jest
miesiąc. Jest ciepło, domyślasz się więc, że jest lato. Nadal milczysz to cholerne uczucie pustki w
środku Twojego ciała jest niczym gwóźdź do trumny. Wiesz, że gdybyś umarła,
pewnie zgniłabyś w swoim własny mieszkaniu, bo nawet nie miałby kto wyprawić Ci najskromniejszego
pogrzebu. Jesteś sama jak palec. Czasami w nocy gdy wszyscy już śpią, siadasz
na parapecie i grasz przez długie godziny wylewając przy tym zgorzkniałe, pełne
smutku łzy. Mimo, że Twoje usta milczą
każdego dnia, to Twoja dusza krzyczy, krzyczy błagalnie prosząc o miłość, o
szczęście, o ukojenie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Jedno Cię trapi i spędza sen z
powiek- Michał. Intryguje Cię do tego stopnia, że czasami masz chęć powiedzieć
mu, by został. By objął Cię tak jak czasami to robi i pogłaskał po czarnych
włosach, by zapewniał, że będzie dobrze. Odwiedza Cię niemalże codziennie. Gdy
oczekujesz jego przybycia czas dłuży Ci się jeszcze bardziej. Ubierasz swoją
kochaną sukienkę w kwiaty i beżowe baleriny które któregoś razu Michał przywiózł
z Twojego domu. W dłoni kurczowo trzymasz jego MP4 idąc w kierunku szpitalnego
ogródka. W słuchawkach rozbrzmiewa jedna z<a href="https://www.youtube.com/watch?v=m-M1AtrxztU" target="_blank"> nowych piosenkę</a>, która wyjątkowo Ci się
spodobała, bo rzadko słuchasz tego typu utworów. Gdy już jesteś na miejscu ściągasz buty i
bosymi stopami oraz zamkniętymi oczyma tańczysz po całym ogródku, rozpościerasz
ramiona i kręcisz dookoła własnej osi ze szczęściem wymalowanym na ustach. Oblewasz się rumieńcem gdy nagle ktoś kładzie
Ci dłoń na ramieniu, szybko wyciągasz słuchawki z uszu i zakładasz buty. Kiwasz
lekko głową, bo widzisz śmiejącego się przyjmującego. Idziecie przejść się po
ogrodzie, mijacie kwitnące jabłonie, czereśnie. Widzicie jak inni mieszkańcy
domu zbierają i zajadają się truskawkami. Michałowi jak zwykle buzia się nie
zamyka, a Ty próbujesz zakodować w
swojej głowie każdą, nawet najmniejszą część jego ciała, każdy szczegół.
Toniesz w jego błękitno-szarych oczach, widzisz lekko przydługie, ale i
nienagannie ułożone ciemne włosy, długie nogi, szerokie ramiona. Jest taki
nierealny. Nie prawdziwy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Kamila, czy Ty mnie w ogóle słuchasz?-pyta, a Ty nic nie
mówisz, patrzysz na niego piwnymi oczyma chcąc by nadal mówił, byś mogła
słuchać jego głosu, który jest taki przyjemny dla ucha, którego tak pragniesz
każdego dnia. Pragniesz by mówił Ci ‘dzień dobry’ i ‘dobranoc’.- Do jasnej
cholery, jesteś dla mnie ważna, bardzo ważna ale Ty kompletnie masz mnie w
nosie. Ignorujesz mnie, a ja całymi dnami nie myślę o niczym innym, niż o
Tobie. Namieszałaś w głowie, jesteś taka piękna- mówi kładąc Ci olbrzymią
twarz na bladym policzku- Ale mam tego dosyć, serdecznie dosyć, bo nie
powiedziałaś do mnie nic, nie wydusiłaś z siebie żadnego jebanego słowa oprócz
tej jednej piosenki która mi zaśpiewałaś. Przepraszam, ale ja tak najzwyczajniej
w świecie nie mogę, nie potrafię. Nie mogę żyć bez Ciebie, ale nie mogę też i żyć z Tobą.- muska Cię
delikatnie w usta, puszcza dłoń i odchodzi. Odchodzi, a Ty nic nie możesz
zrobić. Możesz tylko widzieć jego oddalającą się postać. Padasz na kolana i po
raz kolejny potok łez wylewa się z Twoich oczu, jęczysz. Jęczysz z bólu, z krwawiącego serca, które nie może się
uspokoić tylko bije z zawrotną prędkością. Noc spędzasz w tym samym miejscu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p><br /></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
Mija
siedem dni, siedem kurewsko długich dni, bez niego. Twoje życie straciło sens.
Zakradasz się więc do magazynku. Połykasz wszystkie leki jakie znajdują się w
tym miejscu, bo nie możesz żyć ze świadomością, że go skrzywdziłaś, że
skrzywdziłaś jedyną osobę którą kochasz, kochasz nad życie</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
______________________<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Jakoś się Was tu mało zrobiło :( No bo to takie jest, wymaltretowane pisane niemalże na skraju płaczu i zdenerwowania.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Jeśli macie jakieś pytania to -> ASK</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<strike>Jeszcze Ulotność Czwarta i Epilog.</strike></div>
<div class="MsoNormal">
<strike><br /></strike></div>
<div class="MsoNormal">
Pozdrawiam Anka</div>
Anniehttp://www.blogger.com/profile/14705286492075309891noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-4610711785220187695.post-6634458925435935212014-04-23T11:20:00.000-07:002014-04-23T11:20:05.079-07:00Ulotność Druga<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="background: white; color: #303030; font-family: "Segoe Script","sans-serif"; font-size: 10.5pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: "MV Boli";"><br /></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="background: white; color: #303030; font-family: "Segoe Script","sans-serif"; font-size: 10.5pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: "MV Boli";"><br /></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="background: white; color: #303030; font-family: "Segoe Script","sans-serif"; font-size: 10.5pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: "MV Boli";"><br /></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><i><span style="background: white; color: #303030; font-family: "Segoe Script","sans-serif"; font-size: 10.5pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: "MV Boli";">Najszcz</span></i></b><b><i><span style="background: white; color: #303030; font-family: "Segoe Script","sans-serif"; font-size: 10.5pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";">ęś</span></i></b><b><i><span style="background: white; color: #303030; font-family: "Segoe Script","sans-serif"; font-size: 10.5pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: "MV Boli";">liwszym dniem mojego </span></i></b><b><i><span style="background: white; color: #303030; font-family: "Segoe Script","sans-serif"; font-size: 10.5pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";">ż</span></i></b><b><i><span style="background: white; color: #303030; font-family: "Segoe Script","sans-serif"; font-size: 10.5pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: "MV Boli";">ycia by</span></i></b><b><i><span style="background: white; color: #303030; font-family: "Segoe Script","sans-serif"; font-size: 10.5pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";">ł</span></i></b><b><i><span style="background: white; color: #303030; font-family: "Segoe Script","sans-serif"; font-size: 10.5pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: "MV Boli";"> ten, po którym nie nadesz</span></i></b><b><i><span style="background: white; color: #303030; font-family: "Segoe Script","sans-serif"; font-size: 10.5pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: "Times New Roman";">ł</span></i></b><b><i><span style="background: white; color: #303030; font-family: "Segoe Script","sans-serif"; font-size: 10.5pt; line-height: 115%; mso-bidi-font-family: "MV Boli";">o jutro</span></i></b><b><i><span style="font-family: "Segoe Script","sans-serif"; mso-bidi-font-family: "MV Boli";"><o:p></o:p></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Sama do tej pory nie doszłaś dlaczego właściwie chciałaś się
zabić. Co Tobą kierowało. To chyba przez tą cholerną samotność, która działa na
Ciebie jak płachta na byka, dusiłaś się sama we własnym ciele. Przeczytałaś
gdzieś w jakimś czasopiśmie, że gdy samurajowie tracą swoją godność, swój honor
to nie mogę żyć w swoim własnym ciele i jedynym ukojeniem, oczyszczeniem ich
duszy staje się seppuku, czyli samobójstwo. Wbijają sobie swój miecz w
podbrzusze. Chciałaś dla siebie właśnie takiego rodzaju śmierci, takiej
chwalebnej która miała wnieść Cię na wyżyny. Okazało się zupełnie inaczej.
Zhańbiłaś się jeszcze bardziej, bo żyjesz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Dni są wyjątkowo długie, ile można się wpatrywać w brudnawy
sufit, czy zmieniającą się za oknem pogodę która dodatkowo jak na życzenie nie
rozpieszczała. Postanawiasz rozejrzeć się trochę, chciałaś poznać miejsce w
którym się znajdowałaś, mimo, że nadal odrobinę Cię przerażało. Na bose stopy
wciągasz kolorowe baleriny, ubrana jesteś w zwiewną sukienkę. Wyglądem
przypominasz leśną rusałkę, włosy które znajdują się w artystycznym nieładzie
dodają Ci dużego uroku. Wchodzisz do
przestronnej świetlicy, dostrzegasz tych ludzi. Widzisz ich miny które Cię
przerażają, dochodzisz do wniosku, że Ty taka nie jesteś. Jesteś inna, lecz może wbrew pozorom jesteście
podobni. Przecież człowiek o zdrowym postrzeganiu świata, nie chce się zabić. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wchodzisz do każdego pomieszczenia do którego możesz, w
jednym z nich znajdujesz starą gitarę jest zakurzona. Podchodzisz do niej
podnosisz za skórzany pasek. Serce bije Ci szybciej. Pamiętasz jak jeszcze w
liceum grywałaś małe akustyczne koncerciki, a muzyka wypełniała każdy skrawek
Twojego ówczesnego życia. Zdmuchujesz kurz z wewnętrznej części instrumentu, po
chwili kichasz, gdyż pył dotarł do Twoich nozdrzy. Zabierasz ze sobą przedmiot,
by w pokoju umyć go i doprowadzić do stanu jako takiej używalności. Siadasz po
turecku na podłodze, opuszkami palców przejeżdżasz po strunach, zaglądasz do
środka instrumentu. Masz te ogniki w oczach, które miewałaś kiedyś. Nagle ktoś
puka do Twoich drzwi, szybkim ruchem wkładasz instrument pod łóżko i szybko
zakrywasz go śnieżnobiałym prześcieradłem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Dzień Dobry Pani Kamilo, właśnie przyszłam po Panią, bo
dziś będzie Pani mieć pierwsze spotkanie z doktorem Marczewskim- mówi stojąc w
progu, gestem ręki daje Ci do zrozumienia, że masz iść za nią. Idziecie krętym
korytarzem mijając wiele par drzwi, w końcu dochodzicie do tych na których wisi
złota tabliczka z nazwiskiem lekarza. Wchodzisz do gabinetu w którym dzięki
zachodzącemu słońcu widać unoszący się w powietrzu kurz. Dochodzisz do skórzanego krzesła na którym
sadowisz się wygodnie czekając na dalsze ruchy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Witam Panią, Pani Kamilo. Nazywam się Ireneusz Marczewski i
będę się zajmował Pani przypadkiem- jakim przypadkiem? Czemu wszyscy robią z
tego wielkie halo, skoro Ty uważałaś, że robisz dobrze, Twoja śmierć, dla
Ciebie samej była bardzo dobrą opcją- Będziemy się widywać cztery razy w tygodniu.
Jak się Pani teraz czuje? –pyta, lecz Ty nie masz najmniejszej ochoty, by mu na
to pytanie odpowiedzieć. Gdzieś w głowie postanowiłaś sobie, że nie będziesz
odpowiadać na żadne durnowate pytania w tym ośrodku, do którego notabene trafić
nie chciałaś. Następne 45 minut jest dla Ciebie istną katorgą, a gdy słyszysz
słowa ‘Dziękuję, tyle na dziś’ które są miodem dla Twych uszu, wybiegasz szybko
ostentacyjnie trzaskając wielkimi mahoniowymi drzwiami, udajesz się na
zewnątrz, gdzie słońce nadal przepięknie zachodzi. Nigdy wcześniej nie
widziałaś takiego słońca, które mieni się tysiącami różnorakich barw, gdzie
błękit piedestału miesza się z żarzącą żółcią i krwistą czerwienią. Wpatrujesz
się na ten cudowny obraz z kilkadziesiąt dobrych minut, spokój opanował Twoje
ciało, słyszysz równomierne bicie Twojego serca, zimny, delikatny wiatr muska
Twoje nagie ramiona.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Pani Kamilo, ktoś czeka na Panią w Pani pokoju- krzyczy
któraś z pielęgniarek wychylając się przez umorusane okno. Odwracasz się lekko,
blond włosy nachodzą Ci na twarz, szybkim ruchem ręki doprowadzasz je do jako takiego
porządku. Z korytarza widzisz już wysoką postać która stoi wpatrując się w
nakrytą prześcieradłem gitarę.<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
-O cześć Kamila, pewnie się mnie tutaj nie spodziewałaś-
wpatrujesz się po raz kolejny w jego lazurowe oczy, które tak bardzo
przypominają Ci oczy tego, który doprowadził do Twojego haniebnego upadku. Oczy
jego są niemal łudząco podobne, lecz inne. Mają coś, czego nie umiesz opisać
słowami. – Przyniosłem Ci coś, popatrz – uważnie śledzisz ruch jego potężnych,
a zarazem męskich dłoni, które kierują się do czarnego plecaka- Książki, moja
była żona to kiedyś czytywała, opowiadała, że to najlepsza książka pod słońcem,
że teraz ludzie tak się nie kochają. Może to i prawda- kładzie na łóżku
książkę, którą ubóstwiałaś, przy której wylałaś hektolitry łez. Tępo czytałaś autora
i tytuł książki ‘PS. KOCHAM CIĘ’. – Mam jeszcze inne- daje Ci do ręki multum
innych książek. Od starych kryminałów, po najnowszego Harrego Pottera. Czułaś
się w towarzystwie siatkarza bardzo dobrze, zapominałaś powoli o trapiących
problemach. Bałaś się jednak czegoś co strącało Ci sen z powiek- otóż bałaś się
kolejnego odrzucenia. Bałaś się, że się zrazi, że odejdzie zostawiając Cię samą
z ogromnym mętlikiem w głowie. – A, zapomniałbym przyniosłem jeszcze MP4 i
słuchawki, przepraszam, że w naklejkach, ale trafiło o w niepowołane rączki mojego
syncia, który miał akurat manię na „Kubusia Puchatka”- śmiejesz się lekko
dziwiąc się, że jesteś jeszcze zdolna do śmiechu. Czas znów wam mija w
zastraszającym tempie, nie chcesz, by dobiegł moment, w którym Michał musi iść
do domu, bo znów całą noc będziesz się zastanawiać, czy dane wam będzie po raz
kolejny się spotkać. –Kiniu, co tam jest? – mówi, długaśnym palcem wskazującym
pokazując na miejsce w którym leży gitara. Zsuwasz się lekko z parapetu, kucasz koło łóżka. Wyjmujesz z
pod niego gitarę. – Umiesz na niej grać?- pyta. Kiwasz na potwierdzenie głową-
Zagrasz coś dla mnie? –spuszczasz głowę, wpatrując się w swoje stopy- No
proszę- dodaje. Po chwili siadasz koło niego na szpitalnym łóżku, palcami
ocierając o struny, by instrument wydał dźwięk. Śpiewasz mu swoją <a href="https://www.youtube.com/watch?v=Im_ZVNX1QZM" target="_blank">ulubioną piosenkę</a>, wydajesz głos po raz pierwszy od kilku miesięcy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
_________________</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nie wiem czy to dobrze, mimo mieszane uczucia. Niby mi się to wszystko podoba, a z drugiej strony wydaje mi się, że nie ma tego czegoś. Nie wiem.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Niemniej jednak, cieszę się, że czytacie</div>
<div class="MsoNormal">
Tymczasem GO RESOVIA! Mistrz zostaje w Rzeszowie! Go Pit #4/</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<a href="http://ask.fm/Anka_Sovia" target="_blank">ASK</a></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Pozdrawiam Ania</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
Anniehttp://www.blogger.com/profile/14705286492075309891noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-4610711785220187695.post-67779765759305782802014-04-11T10:37:00.001-07:002014-04-11T10:38:49.594-07:00Ulotność Pierwsza<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Mistral;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Mistral; font-size: large;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Mistral;"><b><span style="font-size: large;">Są dwie drogi, aby przeżyć życie. Jedna to żyć tak,
jakby nic nie było cudem. Druga to żyć tak, jakby cudem było wszystko.</span><o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Dzień spowity gęstą mgłą, która odbiera Ci dech w
piersiach. Krople wody zawieszonej w
powietrzu owijają Twoje bose stopy,
przysparza Cię o delikatne dreszcze. Błądzisz. Zaczynasz się bać, serce bije
jak oszalałe. Sprawia Ci to ból. Wybucha ogień, a Ty przeraźliwie krzyczysz.
Krzyk dociera do każdego zakamarka Twojego ciała i go paraliżuje, chcesz uciec,
lecz upadasz. Płoniesz. Czujesz swąd
swoich pięknych włosów. Nadchodzi śmierć. Przecież tego chciałaś? Niewątpliwie,
jednak myślałaś, że jeśli połkniesz pół apteczki to coś ułatwi? To było tylko
ogromnym głazem na Twych barkach, które z sekundy na sekundę coraz bardziej Cię
bolały, słyszałaś jak pękają. </div>
<div class="MsoNormal">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Powieki które jakby sklejone najtrwalszym klejem mozolnie
się otwierają. Twój zmysł wzroku i słuchu niczym stary odbiornik radiowy długo
się nagrzewają. Po chwili do twoich spojówek dochodzi rażące jasne światło i
ogromny huk. Jakaś dziwna aparatura piszczy, do Twoich wątłych i bladych dłoni
podłączone jest multum różnorakich kabelków. W głowie biega myśl, że jeśli tak
wygląda życie po śmierci to jest tu ładny pierdolnik. Chcesz zrobić dobrą minę
do złej gry. Nie udaje Ci się, jednak nie jesteś taką dobrą aktorką jak wszyscy
myśleli. Po chwili widzisz tak jak zwykle dane było Ci patrzeć na ten Ziemski
padół. Widzisz biały lekko zakurzony sufit. Nic więcej. Jedynym Twoim ówczesnym
marzeniem była szklanka wody, bowiem w ustach Twoich była pustynia znacznie
gorsza od Sahary. Gdy pragniesz wstać, w
z impetem do pomieszczeniu wchodzi wysoki, łysy mężczyzna w białym kitlu.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Dzień Dobry Pani Kamilo. Proszę nic nie mówić. Nie jest to
wskazane w Pani stanie. Cudem jest, że
Pani żyje po tej ilości tabletek które Pani połknęła. Jest Pani bardzo silna.
Rzadko to się zdarza. Zapewne będzie Pani musiała przyjmować jakieś inne
medykamenty po to, aby Pani wątroba i żołądek wróciły do czasów świetności- a
jednak żyjesz. Nie to chciałaś usłyszeć. Nie wydawało ci się wtedy, że jest
jakiś powód, że ten o góry, który pisze scenariusze każdego z ludzi planuje Cię
umieścić jeszcze w jakieś roli. Dlaczego
właściwie próbowałaś się zabić? Uczucie samotności które tak strasznie
penetrowało Twoją duszę przysparzało Ci większe cierpienia niż śmierć, nie
sądziłaś wtedy, że Ty też przysporzysz komuś cierpienia. Myślałaś tylko i
wyłącznie o sobie. Myślałaś, że ludzie będą pamiętać o Tobie przez 2 tygodnie,
a potem zapomną o jakiejś tam Kamili która chodziła, uśmiechała się sztucznie i
była ‘niepoprawną optymistką’ zawsze chciałaś powiedzieć szczere gówno prawda,
zdjąć maskę obłudy i być kimś innym. Próbowałaś nie widzieć, jak z dnia na
dzień z idealnego związku stałaś się zdradzaną, jak w rodzinie stałaś się nieudacznikiem,
piątym kołem u wozu. Z dnia na dzień stałaś się wewnętrznym, egzystencjonalnym
wrakiem człowieka, było to bardzo dziwne, gdyż wizualnie prezentowałaś się
wręcz idealnie. Byłaś atrakcyjną kobietą. Dziś jesteś dziwnym paranoikiem.</div>
<div class="MsoNormal">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Do serca wzięłaś sobie słowa lekarza Tomczyka i nie mówiłaś
nic. Zatapiałaś się w swoim własnym
świecie obmyślając dokładny plan, jak dokończyć swój plan, który w pierwszej
fazie zakończył się fiaskiem. Po kilku tygodniach bezsensownego wpatrywania się
w sufit, ewentualnie w okno patrząc jak zmieniają się pory dnia zostajesz
przewieziona na oddział psychiatryczny. Dziwi Cię to, bo sama sobie nie masz
nic do zarzucenia. Jesteś zdrowa, tylko masz dość cierpienia. Czy to dziwne?
Nie. To chęć utopijnego życia w zaświatach
kieruje Cię do zakończenia życia. Każdy ma bowiem swoje alter ego. Twoim alter
ego była niewątpliwie śmierć.</div>
<div class="MsoNormal">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Siedzisz po turecku wpatrując się tępo w stolik na którym
stoi mały pojemniczek z ‘lekami na dziś’ i szklanką wody. Nie chcesz tego
połykać, wolisz zbierać by potem jednego dnia połknąć swój złoty strzał który
będzie definicją wszystkiego, całej Ciebie. Łzy jak oszalałe spływają Ci po
bladych policzkach, na których widać każdą najmniejszą ukrwioną żyłkę. Nagle
próg Twojej sali przekracza pewien mężczyzna, pamiętasz go. Widziałaś go, a
raczej jego nietypowe oczy które właśnie przeszywały Cię na wskroś. Po małym
pomieszczeniu rozpływa się woń jego męskich perfum, które są rajem dla Twoich
nozdrzy. Jest schludnie ubrany siada na krzesełku obok łóżka.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć jestem Misiek- mówi wyciągając do Ciebie pokaźnej
wielkości dłoń, na nadgarstku ma stylowy zegarek. Przyglądasz się mu chwilę,
chwilę zmieniającą się w wieczność. Mężczyzna stracił cierpliwość i nadzieje na
to, że mu się przestawisz cofa dłoń i kładzie na beżowych spodniach. Poprawia
koszulę. – Jak zapewne wiesz, albo i nie znalazłem Cię tamtego dnia. Z
ledwością Cię odratowali- Twój wzrok
utkwiony jest w jego przepięknych wilczych oczach, raz na jakiś czas lustrujesz
dokładnie jego ciało próbując zapamiętać każdy jego kawałek, nie wiadomo czemu-
Znasz mnie chyba, znaczy nie wiem. Domyślam się. Jakbyś mnie nie znała, to
jestem siatkarzem. Mam syna –mówi wyciągając z kieszeni pogniecione zdjęcie
małego chłopca który jest wierną kopią swojego ojca- No kiedyś tam, niedawno
się rozwiodłem, ale to nie jest ważne. Niedługo kończy mi się kontrakt i będę
grał w Rosji. Jesteś bardzo śliczna. Chcę Ci pomóc. Gram jako przyjmujący- i
tak opowiada Ci o swoim życiu przeszło 2 godziny, lecz Ty słyszysz jedno ‘Chcę Ci
pomóc’ lecz, najgorsze jest jedno Tobie się nie da pomóc, bo Ty nie umiesz już
żyć.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
_____________________________________</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Z buzią pełną krówek 'mordoklejek' oddaje w Wasze ręce, nie taki już cieplutki rozdział. Tak jak mówiłam, boje się tego bloga i tego co z niego wyjdzie. Niedawno żegnałyśmy się, na 'Dorastającej Nadziei' za którą jeszcze raz dziękuję.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Dziękuję za komentarze pod prologiem. nie powiem, że będzie mi bardzo miło, gdy i ten rozdział skomentujecie. Wystarczy buźka, cokolwiek, żebym wiedziała, że jesteście.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Jeśli macie do mnie jakieś pytania zapraszam -> <a href="http://ask.fm/Anka_Sovia" target="_blank">ASK</a>.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Pozdrawiam Ania</div>
Anniehttp://www.blogger.com/profile/14705286492075309891noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-4610711785220187695.post-42587702351201990492014-04-01T08:31:00.001-07:002014-04-11T10:39:01.747-07:00Ulotność Zerowa <div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<b>.</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Mistral; font-size: large; line-height: 115%;">Czy jest coś gorszego niżeli śmierć ? Życie, jeśli
pragniesz umrzeć</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Każdy w swoim życiu
ma pewien moment, który potocznie nazywany jest dołkiem. Zazwyczaj wpadasz do
tego cholernego padołu na tyłek, boleśnie obijając sobie kość ogonową i mimo,
że mocno masujesz obolałe miejsce to ból nie ustaje, wręcz przeciwnie nasila się.
Ból jest uciążliwy, kujący, wykańczający Cię moralnie od środka. Powolnie Cię
zabija, tracisz godność we własnych oczach,
usta pokryte są uśmiechem, który jest obłudny jak nigdy dotąd. Wszyscy dookoła myślą, że
wszystko jest jak w najlepszym porządku, że jesteś spełniona, bo przecież masz
wymarzoną kiedyś przez siebie prace w wielkiej korporacji. Wszystko jest jak we
śnie, jesteś milionowym obywatelem Polski, tysięcznym obywatelem Bełchatowa,
nikt Cię nie zna, nie jesteś rozpoznawalna, jesteś przeciętną Polką, nikt więc nie zauważy tego co niewątpliwie
opętało Twoją duszę.</div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
Czujesz się nikomu nie potrzebna, chociaż możesz mieć
wszystko, bo to właśnie wszystko masz na wyciągnięcie ręki. Masz dom na jednym
z nowych osiedli, masz balkon i ładne wiszące na nim kwiatki. Nie masz
chłopaka, nie lubisz też jedno nocnych przygód co nie oznacza, że nie lubisz
seksu, bo go lubisz. Myślisz jednak, że akt ten jest wyrazem uczucia,
spełnienia, pożądania którego Tobie niewątpliwie ostatnio brakuje. Ostatnio
kochałaś się z nim, lecz On okazał się kompletnym kretynem, egoistą, facetem
którego kochałaś nad życie, nadal kochasz. Nie wyobrażasz sobie dalszej
egzystencji bez niego. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nie wiedziałaś, że mężczyzna taki jak on, jest zdolny do
czynu który Cię złamał, byłaś jak ogromne lustro które zostało rzucone na
wielki betonowy taras. Rozpadłaś się na milion drobnych kawałeczków, a każdy z
nich zakończony był ostrą krawędzią która raniła wszystkich, raniła przede
wszystkim piękno samego lustra. Gdy już
dowiedziałaś się o jego zdradzie nie dopuszczałaś do siebie tej wiadomości,
wolałaś ją odrzucić, skomentować tekstem naiwnym, wolałaś powiedzieć, że to
cholerna pomyłka, lecz gdy zobaczyłaś na własne oczy, to czego nie powinnaś
była zobaczyć nigdy.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Pustka- to ona jest chyba Twoją największą przyjaciółka od
kilku tygodni. Tygodni które trwały w Twoim mniemaniu co najmniej jak długie
lata. Wszystko wykonywałaś machinalnie, wstawałaś rano, brałaś prysznic, szłaś
do pracy, wracałaś, jadłaś, szłaś spać i tak każdego cholernego dnia. Dnia w
którym każda minuta trwała jak wieczność. Zrozumiałaś wtedy, że trzeba to
zakończyć, że masz dość tego wszystkiego co się dzieje w Twoim życiu, okazałaś
się słaba, bo wolałaś śmiercią uciec od wszystkich otaczających Cię problemów.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
Z szafki w łazience wzięłaś słoiczek z napisem ‘Ketonal’, z
lodówki zabrałaś zimne Martini. Usiadłaś wygodnie na parapecie zanosząc się
łzami. Bałaś się, bałaś się tego co nadejdzie, lecz to nie odejmowało Ci chęci
do spełnienia swojego planu. Wysypałaś na rękę zawartość słoiczka, wsypałaś
jednym ruchem do ust, przepijając Martini. Myślałaś, że śmierć przyjdzie szybko
myliłaś się. Nadal siedziałaś na zimnym parapecie, wpatrując się w ledwo żywy niedzielny
Bełchatów. Dostrzegłaś przez okno wysokiego przystojnego mężczyznę, który i
zauważył Ciebie, wtedy właśnie przyszła śmierć. Wpatrując się dalej w otchłań
okna, poczułaś jak z nosa wypływa Ci brunatna ciecz zwana krwią, poczułaś w
ustach jej cierpki smak. Poczułaś, że odpływasz i spadłaś z parapetu na zimne
panele. Tak zakończyłaś swój żywot. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
__________________</div>
<div class="MsoNormal">
Boje się tego bloga, z dziwnych dla mnie przyczyn, bo w sumie ich nie znam. Może powiem tak, towarzyszy mi teraz dziwne złudzenie odmienności. Czy to źle?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Blog ten ma być moim pożegnaniem z Wami, osobiście chciałabym, żeby tak było jak będzie? Los pokarze/</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Jeśli macie do mnie jakiekolwiek pytania -> ASK</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Chcecie porozmawiać na GG -> 46978795<br />
<br />
PS. Zostawcie coś po sobie. Cokolwiek.<br />
<br />
Wasza Anka.</div>
Anniehttp://www.blogger.com/profile/14705286492075309891noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-4610711785220187695.post-49862626872358648822014-02-27T05:31:00.002-08:002014-02-27T05:31:14.435-08:00<div style="text-align: center;">
Dla Kingi i Kajdi. Jesteście nieocenione.</div>
<div style="text-align: center;">
Start niebawem.</div>
<div style="text-align: center;">
Historia -trudna, ostatnia. <strike>definitywnie.</strike></div>
Anniehttp://www.blogger.com/profile/14705286492075309891noreply@blogger.com1